Po
krótkim milczeniu cała rodzina zebrała się przy ognisku. Usiedli na przeciwko
nas. Spojrzałam na Yuni'ego. Jego twarz była zdenerwowana. Jego ciało szykowało
się do ataku.
- Czy możecie nam
wyjaśnić co tu się dzieje? - zapytałam zanim zdąrzył wstać.
- Dobrze. -
odpowiedziała Sango. - To było 20 lat temu. Po walce z naszym odwiecznym
wrogiem Naraku, który wymordował całą moją wioskę...
- I rzucił klątwę na moją rodzinę... - wtrącił
Miroku
- ... wszystko zmieniło
się na lepsze dzięki naszej przyjaciółce Kagome. - dokończyła. - Była dość
nietypową dziewczyną. Była bardzo odważna, zręczna, miała talent do pakowania
się w kłopoty.
- Ale zawsze wychodziła
z nich cało dzięki InuYashy. - powiedział.
- "Znowu to imię.
Czy to nie ten chłopak który został zapieczętowany w Goshinboku 70 lat temu
przez kapłankę z tej wioski?" - pomyślałam.
- Piękna była z nich
para. - powiedziała Sango, a Miroku kiwnął głową na znak zgody.
- Więc oni byli parą? -
zapytałam.
- Aż do śmierci Kikyo
InuYasha temu zaprzeczał, ale nie dało się nie zauważyć, że czyją coś do
siebie. - odpowiedzieli wspólnie.
- "Kikyo? To ta
kapłanka z ich wioski, która go zapieczętowała."
- pomyślałam. Spojrzałam na Yuni'ego, który wsłuchiwał się w każde słowo.
- Co się stało z tą
kapłanką? - zapytałam.
- Z tego co wiem była
główną kapłanką wioski miku i siostrą przywódczyni wioski Kaede. -
odpowiedziała Sango. - 70 lat temu Kikyo i InuYasha zakochali się w sobie,
jednak dzięki Naraku, bandycie którym się opiekowała, a który oddał swoje ciało
Oni i zyskał nowe znienawidzili się.
Kikyo miała za zadanie ochraniać święty klejnot Shikon no Tama, który demonom dawał wielką siłę, a człowiekowi
pozwalał spełnić jedno życzenie. Pewnego dnia mieli się spotkać w środku lasu
pod Goshinbokiem. Kikyo miała przynieść Shikon no Tama by zmienić InuYashe w
zwykłego człowieka. Jednak Naraku przebrany za niego ukradł klejnot i zranił
śmiertelnie kapłankę, jednak ta przed śmiercią zapieczętowała InuYashe myśląc,
że to on ją zaatakował. Po śmierci została spalona wraz z Shikon no Tama. -
wyjaśniła.
- Co się stało, że 50
lat później żył? Przecież został zapieczętowany! - spytałam.
- Po 50 latach pieczęć
została zniszczona. – powiedziała San.
- Ale kto to zrobił?
Przecież kapłanka nie żyła. Czy jej siostra również była miku?
- Zgadza się, jednak
nie była na tyle silna by złamać pieczęć.
- Więc kto ... ? - nie
skończyłam.
- Kagome! -
odpowiedziała Gou przerywając mi.
- Ta dziewczyna była
niezwykła... - zaczęła Sango
- I na dodatek bardzo
piękna! - wtrącił Miroku.
Nagle rozległ się huk
ciężkiego, drewnianego bumerangu uderzającego w głowę mnicha.
- Tato! - krzyknęła Gou
- Jaki ojciec taki syn.
- wtrąciła złośliwie San.
- Kagome - kontynuowała
- nie pochodziła stąd.
- Więc skąd? - spytałam
ciekawa.
- Z przyszłości! - krzyknęły
bliźniaczki.
Byłam zszokowana. Nie
sądziłam, że to możliwe.
- Tak jak wy! - dodały
po chwili wskazując na nas palcem.
- Ale jak to możliwe?
- Studnia. - powiedział
Miroku.
- Drzewo, z którego ją
wykonano to to samo drzewo, na którym InuYasha został zapieczętowany.
- Więc to drzewo jest połączone
z tym światem i naszym światem?
- Zgadza się. -
odpowiedziała Sango. - Z tego co wiemy Kagome pojawiła się 50 lat później od
tamtego wydarzenia wraz z Shikon no Tama. Zniszczyła pieczęć, a przy tym
rozbiła klejnot na małe kawałki, które rozsypały się po Japonii. Podczas ich
zbierania napotkali wielu przyjaciół i wielu wrogów.
- Napotkali także Kikyo odrodzoną kości i ziemi z grobowca. Ile
z nią było problemów. - dodał Miroku.
- Przez nią spotykały
nas kłopoty. - dodała po chwili Sango.
- Czy udało się zebrać
wszystkie odłamki klejnotu?
- Po roku ciężkich
poszukiwań udało się zniszczyć Shikon no Tama i Naraku dzięki Kagome. -
wyjaśniła.
Spojrzałam na Yuni'ego.
Jego twarz zdawała się być poruszona. Opuścił zwrok. Zamyślił się na chwilę.
- Coś się stało Yuni? -
zapytałam.
On spojrzał na mnie ze
smutkiem.
- Nic, nieważne. -
odpowiedział ironicznie.
- Coś się stało,
powiedz! - krzyknęłam nerwowo chwytając go za rękę.
On spojrzał mi w oczy i
zaczerwienił się, później odwrócił głowę by nikt nie zauważył wypieków na jego
policzkach.
- BAKA! Co ty
wyprawiasz? - zapytał nerwowo.
Spojrzałam na moją
rękę, która trzymała mocno dłoń Yuni'ego. Moja twarz zaczerwieniła się.
- Yaaa! - krzyknęłam
zabierając swoją rękę. Moje serce waliło jak szalone.
- "Co to było? Co
się ze mną dzieje?" - pomyślałam.
- Widać, że się
lubicie. - powiedział Miroku z uśmiechem
na twarzy.
Nagle usłyszeliśmy
odgłos wbijającego w ziemie człowieka.
- A to za co? - spytał
Miroku
- Za ten uśmiech. -
odpowiedziała zdenerwowana Sango.
Siedzieliśmy
w milczeniu wpatrując się w ogień, nad którym podgrzewał się kociołek ... .
Nagle usłyszeliśmy hałas dobiegający z zewnątrz. Wszyscy szybko wybiegli z
chaty. Wioskę zaatakował potwór, którego widziałam wcześniej. Z tej odległości
mogła dokładnie przyjrzeć się bestii. Był to wielki jasnożółty pies o czterech
oczach, ostrych kłach i wielkich, pokrytych sierścią skrzydłach. Przypominał on zmutowanego Golden Retrivera.
- Myślałam, że zajęłyście
się tym demonem! -krzyknęła Sango.
- To nie nasza wina! -
odpowiedziała Gou .
- Uciekł przez tego
zbola! - dodała San .
- Kogo nazywasz
zbolem!!! - krzyknął Ukorim.
- Przestańcie się kłócić
mamy poważniejszy problem! - uspokoiła ich Sango.
Demon niszczył budynki
wieśniaków, którzy nieporadnie próbowali z nim walczyć. Wielu z nich zostało
rannych podczas ataku lub ucieczki.
- Nasza kolej! - krzyknęły
bliźniaczki.
Cała rodzina rzuciła
się w wir walki, próbując uratować to co pozostało z ich wioski. Potwór był
silny i odporny na ludzkie ataki.
- W ten sposób nie damy
mu rady. Potrzebujemy czegoś silniejszego. - powiedział Miroku.
- Przydałaby się
Tessaiga albo Święta Strzała Miku. - odpowiedziała Sango.
Nagle demon zwrócił
swoją uwagę na chatę, pod którą stałam. Ruszył w moją stronę. Stałam
sparaliżowana strachem, nie mogłam się ruszyć.
- Co ty wyprawiasz Baka, uciekaj!!! -
usłyszałam głos
- Yuni?
Nagle przebudziłam się
i zaczęłam uciekać. Potwór wciąż podążał za mną. Jego wściekły wzrok
sparaliżował mnie. Nie mogłam się ruszyć a on wciąż biegł w moim kierunku.
Myślałam, że to mój koniec, że to nie ma sensu. Postanowiłam jednak spróbować.
- O-O-OSUWARI!!! - krzyknęłam
przerażona.
Nagle usłyszałam głośny
huk za moimi placami. W tym momencie demon się zatrzymał patrząc na coś za
moimi plecami. Zdziwiona odwróciłam wzrok. Za mną znajdował się krater.
Podeszłam bliżej, spojrzałam do środka. To co ujrzałam zszokowało mnie.
- Yuni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz