12 lut 2015

Rozdział 5 "Historia z przeszłości"

Po krótkim milczeniu cała rodzina zebrała się przy ognisku. Usiedli na przeciwko nas. Spojrzałam na Yuni'ego. Jego twarz była zdenerwowana. Jego ciało szykowało się do ataku.
- Czy możecie nam wyjaśnić co tu się dzieje? - zapytałam zanim zdąrzył wstać.
- Dobrze. - odpowiedziała Sango. - To było 20 lat temu. Po walce z naszym odwiecznym wrogiem Naraku, który wymordował całą moją wioskę...
 - I rzucił klątwę na moją rodzinę... - wtrącił Miroku
- ... wszystko zmieniło się na lepsze dzięki naszej przyjaciółce Kagome. - dokończyła. - Była dość nietypową dziewczyną. Była bardzo odważna, zręczna, miała talent do pakowania się w kłopoty.
- Ale zawsze wychodziła z nich cało dzięki InuYashy. - powiedział.
- "Znowu to imię. Czy to nie ten chłopak który został zapieczętowany w Goshinboku 70 lat temu przez kapłankę z tej wioski?" - pomyślałam.
- Piękna była z nich para. - powiedziała Sango, a Miroku kiwnął głową na znak zgody.
- Więc oni byli parą? - zapytałam.
- Aż do śmierci Kikyo InuYasha temu zaprzeczał, ale nie dało się nie zauważyć, że czyją coś do siebie. - odpowiedzieli wspólnie.
- "Kikyo? To ta kapłanka z ich wioski, która  go zapieczętowała." - pomyślałam. Spojrzałam na Yuni'ego, który wsłuchiwał się w każde słowo.
- Co się stało z tą kapłanką? - zapytałam.
- Z tego co wiem była główną kapłanką wioski miku i siostrą przywódczyni wioski Kaede. - odpowiedziała Sango. - 70 lat temu Kikyo i InuYasha zakochali się w sobie, jednak dzięki Naraku, bandycie którym się opiekowała, a który oddał swoje ciało Oni i zyskał nowe znienawidzili  się. Kikyo miała za zadanie ochraniać święty klejnot Shikon no Tama, który  demonom dawał wielką siłę, a człowiekowi pozwalał spełnić jedno życzenie. Pewnego dnia mieli się spotkać w środku lasu pod Goshinbokiem. Kikyo miała przynieść Shikon no Tama by zmienić InuYashe w zwykłego człowieka. Jednak Naraku przebrany za niego ukradł klejnot i zranił śmiertelnie kapłankę, jednak ta przed śmiercią zapieczętowała InuYashe myśląc, że to on ją zaatakował. Po śmierci została spalona wraz z Shikon no Tama. - wyjaśniła.
- Co się stało, że 50 lat później żył? Przecież został zapieczętowany! - spytałam.
- Po 50 latach pieczęć została zniszczona. – powiedziała San.
- Ale kto to zrobił? Przecież kapłanka nie żyła. Czy jej siostra również była miku?
- Zgadza się, jednak nie była na tyle silna by złamać pieczęć.
- Więc kto ... ? - nie skończyłam.
- Kagome! - odpowiedziała Gou przerywając mi.
- Ta dziewczyna była niezwykła... - zaczęła Sango
- I na dodatek bardzo piękna! - wtrącił Miroku.
Nagle rozległ się huk ciężkiego, drewnianego bumerangu uderzającego w głowę mnicha.
- Tato! - krzyknęła Gou
- Jaki ojciec taki syn. - wtrąciła złośliwie San.
- Kagome - kontynuowała - nie pochodziła stąd.
- Więc skąd? - spytałam ciekawa.
- Z przyszłości! - krzyknęły bliźniaczki.
Byłam zszokowana. Nie sądziłam, że to możliwe.
- Tak jak wy! - dodały po chwili wskazując na nas palcem.
- Ale jak to możliwe?
- Studnia. - powiedział Miroku.
- Drzewo, z którego ją wykonano to to samo drzewo, na którym InuYasha został zapieczętowany.
- Więc to drzewo jest połączone z tym światem i naszym światem?
- Zgadza się. - odpowiedziała Sango. - Z tego co wiemy Kagome pojawiła się 50 lat później od tamtego wydarzenia wraz z Shikon no Tama. Zniszczyła pieczęć, a przy tym rozbiła klejnot na małe kawałki, które rozsypały się po Japonii. Podczas ich zbierania napotkali wielu przyjaciół i wielu wrogów.
- Napotkali także  Kikyo odrodzoną kości i ziemi z grobowca. Ile z nią było problemów. - dodał Miroku.
- Przez nią spotykały nas kłopoty. - dodała po chwili Sango.
- Czy udało się zebrać wszystkie odłamki klejnotu?
- Po roku ciężkich poszukiwań udało się zniszczyć Shikon no Tama i Naraku dzięki Kagome. - wyjaśniła.
Spojrzałam na Yuni'ego. Jego twarz zdawała się być poruszona. Opuścił zwrok. Zamyślił się na chwilę.
- Coś się stało Yuni? - zapytałam.
On spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Nic, nieważne. - odpowiedział ironicznie.
- Coś się stało, powiedz! - krzyknęłam nerwowo chwytając go za rękę.
On spojrzał mi w oczy i zaczerwienił się, później odwrócił głowę by nikt nie zauważył wypieków na jego policzkach.
- BAKA! Co ty wyprawiasz? - zapytał nerwowo.
Spojrzałam na moją rękę, która trzymała mocno dłoń Yuni'ego. Moja twarz zaczerwieniła się.
- Yaaa! - krzyknęłam zabierając swoją rękę. Moje serce waliło jak szalone.
- "Co to było? Co się ze mną dzieje?" - pomyślałam.
- Widać, że się lubicie. - powiedział Miroku   z uśmiechem na twarzy.
Nagle usłyszeliśmy odgłos wbijającego w ziemie człowieka.
- A to za co? - spytał Miroku
- Za ten uśmiech. - odpowiedziała zdenerwowana Sango.
Siedzieliśmy w milczeniu wpatrując się w ogień, nad którym podgrzewał się kociołek ... . Nagle usłyszeliśmy hałas dobiegający z zewnątrz. Wszyscy szybko wybiegli z chaty. Wioskę zaatakował potwór, którego widziałam wcześniej. Z tej odległości mogła dokładnie przyjrzeć się bestii. Był to wielki jasnożółty pies o czterech oczach, ostrych kłach i wielkich, pokrytych sierścią skrzydłach.  Przypominał on zmutowanego Golden Retrivera.
- Myślałam, że zajęłyście się tym demonem! -krzyknęła Sango.
- To nie nasza wina! - odpowiedziała Gou .
- Uciekł przez tego zbola! - dodała San .
- Kogo nazywasz zbolem!!! - krzyknął Ukorim.
- Przestańcie się kłócić mamy poważniejszy problem! - uspokoiła ich Sango.
Demon niszczył budynki wieśniaków, którzy nieporadnie próbowali z nim walczyć. Wielu z nich zostało rannych podczas ataku lub ucieczki.
- Nasza kolej! - krzyknęły bliźniaczki.
Cała rodzina rzuciła się w wir walki, próbując uratować to co pozostało z ich wioski. Potwór był silny i odporny na ludzkie ataki.
- W ten sposób nie damy mu rady. Potrzebujemy czegoś silniejszego. - powiedział Miroku.
- Przydałaby się Tessaiga albo Święta Strzała Miku. - odpowiedziała Sango.
Nagle demon zwrócił swoją uwagę na chatę, pod którą stałam. Ruszył w moją stronę. Stałam sparaliżowana strachem, nie mogłam się ruszyć.
-  Co ty wyprawiasz Baka, uciekaj!!! - usłyszałam głos
- Yuni?
Nagle przebudziłam się i zaczęłam uciekać. Potwór wciąż podążał za mną. Jego wściekły wzrok sparaliżował mnie. Nie mogłam się ruszyć a on wciąż biegł w moim kierunku. Myślałam, że to mój koniec, że to nie ma sensu. Postanowiłam jednak spróbować.
- O-O-OSUWARI!!! - krzyknęłam przerażona.
Nagle usłyszałam głośny huk za moimi placami. W tym momencie demon się zatrzymał patrząc na coś za moimi plecami. Zdziwiona odwróciłam wzrok. Za mną znajdował się krater. Podeszłam bliżej, spojrzałam do środka. To co ujrzałam zszokowało mnie.

- Yuni? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz