Dzisiaj Walentynki, ulubione święto
wszystkich dziewcząt. Znów na szkolnych korytarzach unosił się słodki zapach
wypieków, podarowanych w prezencie chłopcom. Jedynym fanciarzem w naszej klasie
był Yuni, który jako jedyny dostał małe paczuszki czekoladek i ciasteczek od
wszystkich dziewcząt. Po lekcjach postanowiliśmy udać się do feudalnej Japonii.
- Ohayō minna! -
krzyknęłam.
- Witajcie wesołych
walentynek! - odpowiedziała San.
- Dobrze, że przyszliście.
Wyprawiamy przyjęcie z okazji dzisiejszego święta. Przyda się pomoc. -
powiedziała Gou.
- Z chęcią pomożemy. -
odpowiedziałam ciągnąc Yuni'ego za ramię.
- Kokoro pomożesz mi w
kuchni a Yuni Miroku dobrze? - spytała Sango.
- Hai.
- Musimy przynieść
kilka beczek dasz radę? - spytał Miroku spoglądając na Yuni'ego, którego to nie
obchodziło.
Zabrałam się za prace w
kuchni. Bliźniaczki rozłożyły koc, po który wróciłam do domu zabierając jeszcze
kilka smakołyków w tym blachę ciasta, słodkie ciasteczka i czekoladki, które
zrobiłam z okazji dzisiejszego dnia. Dziewczęta od razu skosztowały czekoladek
z nadzieniem wiśniowym, kokosowym i śmietankowym.
Bardzo lubiłam je robić
a tym bardziej zajadać w samotne walentynkowe wieczory. Jak wiadomo czekolada
to najlepsze lekarstwo kobiety na samotność i złamane serce.
- Może zostawmy trochę
na nasz piknik? - powiedziała Sango powstrzymując się od pałaszowania
śmietankowego pudełka.
- Zgoda. -
odpowiedziały równocześnie odkładając pozostałe czekoladki.
W tym czasie chłopcy
zabrali się za noszenie beczek. Jedną przynieśli wspólnie Miroku i Ukorim, a
dwie pozostałe, w obu rękach Yuni nosząc je z taką łatwością.
- Ciągle nie mogę się
do niego przyzwyczaić. - szepnęłam cicho na jego widok.
- Już gotowe. - krzyknął
Miroku.
- Dobrze pomóżcie przenosić
jedzenie. - odpowiedziała, im Sango.
Mężczyźni weszli do
kuchni i zaczęli wynosić miski i talerze ze smakołykami i układać na zielono-białym kocu w kratę.
Gdy wszystko było gotowe usiedliśmy na
kocu i częstowaliśmy się potrawami. Miroku ruszył w stronę beczek stojących
niedaleko w cieniu małego drzewa.
- Komu? - zapytał z
uśmiechem na twarzy
Nabrał płynu z pęczki w
kubek i przyniósł nam.
- Proszę. - powiedział
podając napój Yuni'emu.
On chwycił za naczynie
i powąchał jego zawartość.
- To jest...
- Zgadza się! -
przerwał mu Miroku. - Do dna. - dodał przechylając kubek.
Yuni zaczął powoli
próbować napoju. Do mnie podszedł Ukorim z drugim naczyniem wypełnionym płynem
po brzegi.
- Proszę spróbuj. -
powiedział.
Zapach tego nie był
zbyt miły.
- To alkohol. -
powiedziałam.
- Zgadza się. Proszę
spróbuj.
Chwyciłam za kubek i wzięłam
łyka.
- Khe khe. - zakrztusiłam
się jednak wypiłam całą zawartość.
Bawiliśmy
się do późnej nocy. Bliźniaczki śpiewały, Miroku cały czas kręcił się przy
beczkach czekając w gotowości, gdyby któraś z nich się skończyła, Sango
próbowała kolejnych czekoladek, a Yuni siedział i pił razem z Ukorim, który
cały czas podsuwał mi kolejne kubki alkoholu. Na początku piłam bez
zastanowienia ale po pewnym czasie zaczęłam się czuć lekko pijana więc
przystopowałam, za to Yuni pił w najlepsze. Zbliżała się trzecia. Wszyscy
najedzeni i pijani(tylko mężczyźni) leżeli odpoczywając.
- Dobrze czas
posprzątać. - na dźwięk słów Sango wszyscy pijani zaczęli coś mamrotać pod
nosem.
- Może zostawimy ich
tu. Niech trochę wytrzeźwieją a my posprzątamy. - zaproponowałam.
Sango podeszła do nich
i lekko szturchnęła.
- Tak zgadzam się. - odrzekła.
Dziewczęta zaczęły
zbierać naczynia a ja razem z Sango myliśmy je. Gdy naczynia były zebrane i
umyte sprzątnęłam swój koc. Gdy wróciliśmy oni wciąż leżeli. Podeszłam do
Yuni'ego. Nie wyglądał za dobrze.
- No dobrze do roboty.
- powiedziała Sango. - Ja wezmę tatę wy brata.
- Hai! - powiedziały
chórem bliźniaczki.
- Kokoro uszykuję dla
was pokój. W tym stanie nigdzie nie pójdziecie. Zaczekajcie tu.
- Hai.
Zaczęłam podnosić
Yuni'ego.
- Ale jesteś ciężki. -
powiedziałam sama do siebie.
- Pokój już na was
czeka. - powiedziała Sango wracając.
Chwyciłam Yuni'ego i
wrzuciłam go na swoje plecy.
- Dasz radę? - zapytała
Sango.
- Tak spokojnie.
Wlekłam się z nim na
plecach przez kilka minut, aż dotarłam do wyznaczonego pokoju. Gdy chciałam go położyć
Yuni niezdarnie wstał z moich pleców.
- Lepiej się czujesz? -
spytałam.
- Nieee zaaa barrrrdzo.
- odpowiedział.
- Jesteś pijany połóż
się.
- Nie chce.
- Połóż się
natychmiast! - krzyknęłam.
W
tedy Yuni przycisnął mnie do ściany i zbliżył się do moich ust namiętnie je
całując.
- Co ty wyprawiasz?! -
spytałam łapiąc oddech po pocałunkach.
Nie odezwał się. Zaczął
całować moją czyje, pieścić ją swoimi wargami. Chwycił mnie mocno i niósł w
kierunku łóżka. Położył mnie delikatnie na pościeli i całował namiętnie moje
barki rozpinając przy tym moją bluzkę oraz biustonosz. Kiedy skończył jednym
zamaszystym ruchem zerwał ją ze mnie co dało mu większe pole do popisu. Zaczął zjeżdżać
powoli do moich piersi. Chwycił je łapczywie ssąc sutki. Nie wiem nawet kiedy
mu się poddałam. Każdym swoim ruchem sprawiał mi przyjemność. Nie chciałam być
gorsza. Gdy wrócił do pieszczenia moich ust objęłam go i zaczęłam delikatnie
zjeżdżać rękoma po jego plecach chwytając za koniec jego kimona i koszulki i
mocnym szarpnięciem zdejmując je z niego, po czym zaczął dobierać się do mojej spódniczki.
Gdy się obejrzałam byliśmy nadzy, a nasze ubrania leżały na podłodze. Yuni
spojrzał na moje nagie ciało.
- Pięknie wyglądasz. –szepnął
do mojego ucha kładąc się na mnie. Oplotłam ręce wokół jego szyi i nagle
poczułam jak wszedł we mnie.
- Aaaa! – westchnęłam.
Poruszał się powoli i
delikatnie. Oplotłam nogi wokół jego bioder. Z czasem jego ruchy zaczęły się
stawać co raz intensywniejsze i pewniejsze. Sprawiało nam to obu wielką
przyjemność. Po kilkunastu godzinach zmęczony cielesnymi igraszkami położył się
obok mnie przykrywając nasze nagie ciała delikatną kołderką.
- "Nie powinien
być pijany?" - spytałam sama siebie.
On spojrzał na mnie z uśmiechem
jakby czytał w myślach mówiąc:
- Przecież wiesz, że
jestem uczulony na alkohol. -szepcząc mi słodko do ucha.
Zarumieniłam się. Yuni
położył się obok obejmując mnie.
- Kocham Cię Kokoro. -
powiedział wtulając się we mnie. Uśmiechnęłam się słysząc to.
- Ja też Cię kocham
Yuni.
Po czym zasnęliśmy
wtuleni w siebie.